rys. Kazimierz Nowak, fot. Anna Chalecka

środa, 15 maja 2013

Zamieszkać na drugim piętrze


Mieszkanie na Krochmalnej wynajmowałam od Państwa Agaty i Dariusza S. Rozmawiajac z nimi poznałam losy wojenne dziadków Pana Darka i to w jaki sposób trafili do tego domu.
Kazimiera i Antoni S. zamieszkali na Krochmalnej 30 tuż po wyzwoleniu. Wojnę spędzili na kielecczyźnie – mieszkali z synem Waldemarem we wsi Sitkówka w bardzo nędznych warunkach. Wrócili do Warszawy i szukali dla siebie lokum. Na Krochmalnej kamienica była wypalona, między pierwszym a drugim piętrem nie było schodów. Antoni jako stolarz wyremontował klatkę schodową i zajął wolne mieszkanie na drugim piętrze, do którego z powodu braku schodów nie było wcześniej dostępu. Początkowo w piwnicy miał zakład stolarski a następnie przeniósł go do oficyny tylnej (północnej). W suterenach – piwnicach swoje warsztaty mieli także krawiec i szewc. Jeśli chodzi o mieszkania to w pierwotnym układzie było na piętrze tylko jedno – pięcio izbowe, bez łazienki prawdopodobnie z dwoma wejściami. Po wojnie kiedy brakowało mieszkań dokwaterowywano ludzi. Państwo S. jednodzietni zachowali pokój z kuchnią natomiast dwa pokoje i pomieszczenie kuchenne wydzielono jako oddzielne mieszkanie. W malutkim przedpokoju wydzielono też maleńką łazienkę.

Taki układ miała kamienica przed wojną - oficyny boczne i podwórko studnię. Rys. z "Krochmalna" J. Leociak


Darek S. – wnuk lokatorów wychowywał się u dziadków przez 4 lata – od 1963 roku do 1967. Był małym chłopcem, mimo to pamięta, że jeszcze wtedy w okolicach kamienicy nie było nic. Gruz powojenny co prawda już uprzątnięto, ale patrząc w kierunku południowo wschodnim jedynym budynkiem była kamienica przy rondzie ONZ i Hale Mirowskie, a tak w około puste przestrzenie. Istniały wtedy jeszcze pozostałości oficyny północnej. Były to pomieszczenia parterowe, zawierały jakieś komórki, gołębnik itp. Z bramy wchodziło się na podwórze – nie było otwartej przestrzeni tak jak teraz. Z czasem resztki oficyny zachodniej i północnej zostały uporządkowane, rozebrane i teren wyrównany. Jeśli chodzi o balkony to wisiały do póki nie zagrażały życiu. Stopniowo jeden po drugim były zdejmowane i zamieniane na okna. Państwo S. cieszyli się czynnym balkonem najdłużej ze wszystkich sąsiadów w klatce, ale i oni wkrótce musieli go zdjąć.


Powyższe zdjęcie obrazuje współczesny skwerek na tyłach kamienicy. Oficyn bocznych nie odbudowano jak również zabudowań ulicy Chłodnej widocznych na planie z książki J. Leociaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz