Mieszkanie na Krochmalnej wynajmowałam od Państwa Agaty i Dariusza S. Rozmawiajac z nimi poznałam losy wojenne dziadków Pana Darka i to w jaki sposób trafili do tego domu.
Kazimiera i Antoni S.
zamieszkali na Krochmalnej 30 tuż po wyzwoleniu. Wojnę spędzili na
kielecczyźnie – mieszkali z synem Waldemarem we wsi Sitkówka w bardzo nędznych
warunkach. Wrócili do Warszawy i szukali dla siebie lokum. Na Krochmalnej
kamienica była wypalona, między pierwszym a drugim piętrem nie było schodów.
Antoni jako stolarz wyremontował klatkę schodową i zajął wolne mieszkanie na drugim
piętrze, do którego z powodu braku schodów nie było wcześniej dostępu. Początkowo w piwnicy miał zakład stolarski a następnie przeniósł go do
oficyny tylnej (północnej). W suterenach – piwnicach swoje warsztaty mieli
także krawiec i szewc. Jeśli chodzi o mieszkania to w pierwotnym układzie było
na piętrze tylko jedno – pięcio izbowe, bez łazienki prawdopodobnie z dwoma
wejściami. Po wojnie kiedy brakowało mieszkań dokwaterowywano ludzi. Państwo S.
jednodzietni zachowali pokój z kuchnią natomiast dwa pokoje i pomieszczenie
kuchenne wydzielono jako oddzielne mieszkanie. W malutkim przedpokoju
wydzielono też maleńką łazienkę.
Darek S. – wnuk lokatorów wychowywał się u dziadków przez 4 lata – od 1963 roku do 1967. Był małym chłopcem, mimo to pamięta, że jeszcze wtedy w okolicach kamienicy nie było nic. Gruz powojenny co prawda już uprzątnięto, ale patrząc w kierunku południowo wschodnim jedynym budynkiem była kamienica przy rondzie ONZ i Hale Mirowskie, a tak w około puste przestrzenie. Istniały wtedy jeszcze pozostałości oficyny północnej. Były to pomieszczenia parterowe, zawierały jakieś komórki, gołębnik itp. Z bramy wchodziło się na podwórze – nie było otwartej przestrzeni tak jak teraz. Z czasem resztki oficyny zachodniej i północnej zostały uporządkowane, rozebrane i teren wyrównany. Jeśli chodzi o balkony to wisiały do póki nie zagrażały życiu. Stopniowo jeden po drugim były zdejmowane i zamieniane na okna. Państwo S. cieszyli się czynnym balkonem najdłużej ze wszystkich sąsiadów w klatce, ale i oni wkrótce musieli go zdjąć.
Powyższe zdjęcie obrazuje współczesny skwerek na tyłach kamienicy. Oficyn bocznych nie odbudowano jak również zabudowań ulicy Chłodnej widocznych na planie z książki J. Leociaka.Taki układ miała kamienica przed wojną - oficyny boczne i podwórko studnię. Rys. z "Krochmalna" J. Leociak |
Darek S. – wnuk lokatorów wychowywał się u dziadków przez 4 lata – od 1963 roku do 1967. Był małym chłopcem, mimo to pamięta, że jeszcze wtedy w okolicach kamienicy nie było nic. Gruz powojenny co prawda już uprzątnięto, ale patrząc w kierunku południowo wschodnim jedynym budynkiem była kamienica przy rondzie ONZ i Hale Mirowskie, a tak w około puste przestrzenie. Istniały wtedy jeszcze pozostałości oficyny północnej. Były to pomieszczenia parterowe, zawierały jakieś komórki, gołębnik itp. Z bramy wchodziło się na podwórze – nie było otwartej przestrzeni tak jak teraz. Z czasem resztki oficyny zachodniej i północnej zostały uporządkowane, rozebrane i teren wyrównany. Jeśli chodzi o balkony to wisiały do póki nie zagrażały życiu. Stopniowo jeden po drugim były zdejmowane i zamieniane na okna. Państwo S. cieszyli się czynnym balkonem najdłużej ze wszystkich sąsiadów w klatce, ale i oni wkrótce musieli go zdjąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz