rys. Kazimierz Nowak, fot. Anna Chalecka

czwartek, 18 czerwca 2015

Skwer Sybiraków - głosujmy za rewitalizacją !!! Każdy może się przyłączyć !!!

Wszystkich, którzy tu zaglądają proszę o oddanie głosu na ten projekt. Rzeczywiście skwer jest w opłakanym stanie a ma wielki potencjał. Może służyć mieszkańcom jako miejsce wypoczynku i zabaw. Znajduje się bezpośrednio na tyłach Krochmalnej 30. Wiele razy tamtędy przechodziłam - na skróty do Chłodnej czy Jana Pawła. Poniżej wszelkie dane - gdzie i jak głosować - otrzymane od Pana Michała Buka.

Walczę o budżet partycypacyjny na projekt rewitalizacji jednego ze Skwerów (link: https://www.facebook.com/events/1646884018888450/).  Zaczyna się teraz głosowanie na projekty.

Zagłosować może każdy kto mieszka w Warszawie.

Poniżej link do głosowania:
Link:
Pozycja: 32
Rewitalizacja przestrzeni Skwer Sybiraków

Jak się zaznaczy projekt, trzeba w lewym górnym rogu wybrać przycisk „Wyślij swój głos” (tak jak na obrazku poniżej), i wówczas przechodzi się do uzupełnienia danych.
Po zagłosowaniu przychodzi mail z potwierdzeniem oddania głosu i należy wówczas kliknąć w link potwierdzający głos. Zajmuje to 2 min.
Wielkie dzięki z góry.

Można też głosować w imieniu swoich dzieci!!! Podaje się dane dziecka i wypełnia dodatkowo oświadczenie opiekuna.




sobota, 18 kwietnia 2015

Lokatorzy z lat 50-tych



Na dole w środku ten mały chłopiec to Andrzejek Brzozowski mieszkaniec kamienicy z pierwszego piętra. Obok stoi i trzyma go za rękę siostra Halinka. Po lewej mała Późniakówna z trzeciego i w warkoczach córki państwa Symków. Właśnie nawiązałam kontakt telefoniczny z Andrzejem Brzozowskim i poznałam nowe fakty związane z domem na Krochmalnej 30. 
Brzozowscy zamieszkali w kamienicy po wojnie. Wuj pana Andrzeja dostał tam kwaterunek. Wyprowadził się niebawem i mieszkanie zajęła mama Andrzeja i Halinki. Andrzej Brzozowski urodził się na Krochmalnej w 1957 roku, siostra jest 2,5 roku starsza. Pamięta niewiele - tyle ile wpadło w ucho małemu dziecku, niespecjalnie interesującemu się historiami z przeszłości. 
Któregoś dnia przyjechała z Kanady pani Kazia Argasińska. Wspominała, że mieszkała w kamienicy przed wojną na 4 piętrze. Czyli było to piętro dziś nieistniejące. Może poddasze z mansadowymi oknami jak sugeruje Jarosław Zieliński? Pan Andrzej potwierdza także, że piętro było, bo pozostała po nim olbrzymia suszarnia do dziś spełniająca swoja funkcję. Z panią Kazią i jej mężem Mieczysławem będziemy próbowali się skontaktować - pan Andrzej ma ich numer telefonu. Może żyją i opowiedzą o swojej historii - właściwie to pani Kazia, bo Mietek pochodzi z rzeszowszczyzny. Podczas powstania nastoletnia Kazia była łączniczką. Opowiadała, że w tamtym rejonie było dużo lochów podziemnych połączonych ze sobą korytarzami. Nawet jeden z nich wychodził za ołtarzem w Kościele na Chłodnej. Można też było dojść nimi do piekarni. Pan Andrzej sugeruje, ze lochy te to pozostałości z czasów getta i są do dziś.
W roku 68 odbył się remont kamienicy. Brzozowscy wtedy się wyprowadzili. To wtedy zniknęły pozostałości po skrzydłach bocznych i tylnym budynku. Uprzątnięto gruzy a dom został wyposażony w centralne ogrzewanie, ciepłą wodę, położono parkiety w miejsce desek podłogowych. Zlikwidowano również wejście od frontu do dawnej pralni. Po wojnie był tam zakład pana Kocika z metalowymi zawiasami itp. W suterenach zorganizowano komórki dla lokatorów. 
A co się działo w latach pięćdziesiątych w okolicy? Wszędzie były gruzy i rozwalone budynki. Naprzeciwko "trzydziestki" na prawo zachowały się budynki piętrowe te po lewej - parterowe. Dzieciaki chodziły tam po dachach. Wszystkie pozostałości zabudowy zostały w tamtych latach rozebrane, ludzie wykwaterowani. W miejscu gdzie teraz jest numer 2 wykopano bardzo duże ilości porcelany. Prawdopodobnie był to skład, magazyn któregoś z handlarzy w Hali Mirowskiej. Mówiło się też o szkatułce wyjętej ze ściany narożnego budynku Krochmalna/Żelazna. 
Kto mieszkał po sąsiedzku z Brzozowskimi? Na dole Tarasiukowie, pierwsze piętro Brzozowscy i Symko, drugie Sobeccy, trzecie Późniakowie i Madera. Byli tez państwo Wójcik - nie zapytałam gdzie - to przy następnej rozmowie, także z siostrą pana Andrzeja.