rys. Kazimierz Nowak, fot. Anna Chalecka

sobota, 5 lipca 2014

Wacław Olewniczak - telefonicznie.

Zgłosiła się do mnie pani Elżbieta M. z informacją na temat Wacława Olewniczaka. Przypadkiem odkryła w sieci mój blog i wyżej wymienionego mieszkańca Krochmalnej 30. Jak się okazało Wacław to ojciec jej przyrodniego starszego brata – także Wacława. Szczęśliwie też się złożyło, że brat żyje i ma mnóstwo wspomnień, którymi bardzo chętnie się dzieli. Nawiązaliśmy kontakt telefoniczny i udało się ustalić pewne fakty oraz wzbogacić historię Krochmalnej o nowe informacje.
Państwo Apolonia i Wacław Olewniczakowie mieszkali w domu pod numerem 30-tym do 1931 roku. Potem przeprowadzili się do nowo wybudowanego domu na Białołęce. Obydwoje handlowali na pl. Mirowskim. Wacław miał warsztat i stoisko pod numerem 8. Wyplatał i sprzedawał koszyki z wikliny, rafii lub trzciny. Żona miała sklepik pod numerem 10. Apolonia prowadziła swój interes, aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Wacław natomiast w 1940 roku został zamordowany. I właściwie o nim jako mieszkającym na Krochmalnej 30 dowiedziałam się tyle.
Syn Wacław urodził się kiedy Olewniczakowie mieszkali już na Białołęce czyli w 1931 roku. W tym samym roku został ochrzczony w kościele Karola Boromeusza na Chłodnej – czyli najbliższym domowi przy Krochmalnej 30.  Zdarzyło mu się też odwiedzić w dzieciństwie poprzednie mieszkanie rodziców. Nie jest pewien, ale najprawdopodobniej mieściło się ono na jednym z wyższych pięter w lewym skrzydle budynku. Wacek miał starszą siostrę Basię. W domu opowiadało się o służącej – niani, która mając dziewczynkę pod opieką sadzała ją na parapecie z nogami zwisającymi na zewnątrz. Mieszkanki kamienicy – Żydówki – ponoć mdlały na ten widok, wyobrażając sobie nieszczęście, które mogło spotkać rodzinę w wyniku niefrasobliwości opiekunki. Pan Olewniczak wspomina też sąsiadkę z Krochmalnej – koleżankę mamy – panią Lotko.
Wacek mimo, że początkowo mieszkał na Białołęce, związany był z dzielnicą żydowską. Na ulicy Ciepłej tuż przy policji konnej mieściło się jego przedszkole. Nauczycielki często prowadzały dzieci na spacery ulicą Krochmalną w kierunku wschodnim. Nie były to urocze spacerki ponieważ okolica była „przykra i okropna”.
Później podczas okupacji zamieszkiwał ulicę Żelazną – pod numerem 101, 83, 99 i 95. Budynki te były wyłączone z getta – umożliwiały natomiast obserwację życia za murem. Tam odbywały się dantejskie sceny, niemożliwe do wyobrażenia. Los Żydów nie był obojętny, natomiast obserwujący stali się „drętwi na ich sprawy”. Za dużo cierpienia, krzywdy i niemożliwość niesienia pomocy…
Trzynastoletni Wacek przeżył Powstanie Warszawskie w stolicy – także na Żelaznej i placu Mirowskim. Nie był w żadnej organizacji i nie stara się szczycić bohaterstwem. Mówi wprost: „ byłem tym, który się bał.”


Naszą pierwszą rozmowę przeprowadziłam 01.07.2014 i nabrałam ochoty na dalsze, a także na spotkanie w Łodzi, bo tam po wojnie osiedlił się mój bohater - Wacław Olewniczak syn mieszkańca Krochmalnej 30.